Zielona głębia

Już od wczesnych godzin porannych było jasne, że dzisiaj słońce nieźle przygrzeje. Spakowałem banany, coś słodkiego, wodę i ruszyłem w stronę Jeziora Rusałka. Mimo niedzieli nad Rusałką jeszcze spokój – spotkałem tylko kilku biegaczy, chcących wykorzystać jeszcze względnie chłodne powietrze.

img_9690

Z Agatą spotkaliśmy się przy kompresorze na stacji, gdzie uzupełniała braki powietrza w oponach. Szybka decyzja – jedziemy do Lusowa nad jezioro. Od razu przypomniała mi się nasz wspólna wycieczka w zeszłym roku w dokładnie to samo miejsce, wtedy to był sierpień i też nieźle grzało.

Gdy opony nałykały się wystarczającej ilości powietrza, spacerowym tempem ruszyliśmy przed siebie. Jadąc cały czas ścieżką rowerową przecinaliśmy liczne skrzyżowania, by w końcu wyjechać z Poznania i cieszyć się nieomal pustą drogą. Słońce coraz mocniej zaczynało grzać mimo, że nie było jeszcze 10.

Niestety nasza droga była uboga w drzewa, pośród których moglibyśmy zaznać cienia.

img_9692

Ale przecież nie będziemy narzekać na słońce, które dostarcza nam życiodajnej witaminy D. Gdy zbliżaliśmy się w okolice Jeziora Lusowskiego, z każdą chwilą przybywało rowerzystów na drodze. Standardowe pozdrawianie się na drodze nie zawsze skutkuje oczekiwaną przeze mnie reakcją. Czasem rowerzyści otwierają szeroko oczy robiąc przy tym zaskoczoną minę.

Odbiliśmy z drogi, by dalej jechać piękną ścieżką wijącą się wzdłuż jeziora. Soczysta zieleń otaczała nas z każdej strony sprawiając, iż promienie słońca, które już w tym momencie nieźle piekły wyłaniały się sporadycznie przepływając pomiędzy gałęziami drzew.

Zatrzymaliśmy się przy jednym drzewie, którego kwiaty mnie zainteresowały, nie kojarzę takich na innych ścieżkach, którymi jeździłem.

img_9728

Gdy minęliśmy plażę, gdzie sporo ludzi delektowała promieniami słońca, na naszej ścieżce zaczęły pojawiać się maleńkie pomosty, których jest tu całkiem sporo. Przystanęliśmy na jednym z ostatnich, by przekąsić coś słodkiego.

img_9706

img_9707

Patrząc na ilość glonów falujących pod powierzchnią całkiem przejrzystej tafli wody, ochota na kąpiel od razu zanika – jakoś nie lubię dotyku tych roślin, chociaż sam widok wielowymiarowych połaci flory rozświetlonych refleksami słońca robi wrażenie.

img_9702

Tak się wpatrywaliśmy w tą zieloną otchłań, że zapomnieliśmy, że mieliśmy coś zjeść. Od razu wciągnąłem dwa banany, cukierki z galaretką też były całkiem niezłe. Chwila oddechu i powoli zbieramy się w drogę powrotną.

img_9714

Na koniec spojrzałem jeszcze na wodę z trochę innej perspektywy.

img_9719

Wracając zatrzymaliśmy się jeszcze na moment, by nacieszyć oczy kontrastami jakie dostajemy od natury.

img_9729

Dzięki za fajny poranek 🙂