Wakacje w drodze do pracy

Piękny poranek budzi się pełen radości, niebo bezchmurne, rozświetlone blaskiem błękitu, który odbija się w oknie. Na ulicach jednak panuje nerwowość, każdy gdzieś się spieszy, pędząc przed siebie na pamięć. Postanawiam więc uciec od tego gwaru wytyczając sobie nową ścieżkę, która zaprowadzi mnie do samej pracy.

Już po 5 minutach zanurzam się w zielony świat i tak przez dużą cześć drogi. Pedałując raz szybciej, ścigając się z własnym cieniem, a czasem delikatnie kręcąc pedałami wsłuchuję się w szepty leśnych zwierząt, których jest w lasach więcej niż nam się wydaje. Nie widać ich ale słychać, gdzie nie gdzie pojawi się wiewiórka, albo dzięcioł zapuka. Są miejsca gdzie na ścieżce dzikie kaczki zrobiły sobie piknik, albo zaskroniec zmierza ścieżką prosto do wody by sobie ponurkować. Nie zapominajmy też o naszych powolnych przyjaciołach jakimi są ślimaki. To niesamowite stworzonka, które jak się na nie spojrzy z bliska uśmiechają się do nas kiwając swoimi czułkami.

Mimo zwiększonej kilometrówki czuję się cudownie mknąc pośród pachnących traw, w których to dmuchawce otwierają swe skrzydła by wzbić się na wietrze i jeszcze bardziej rozświetlać świat. Jadąc tak czuję się każdym zmysłem tą niesamowitą świeżość, w nosie aż z radości łaskocze. Zieleń ogarnia mnie na całego.

Po drodze mijam też wędkarzy, którzy już od świtu rozstawili swoje wynalazki i cieszą się spokojem i tym jak miło jest w zaciszu natury spędzać czas prosto po przebudzeniu.

Czasem bywają jednak dni gdzie niebo spowite gęstą warstwą chmur nie wytrzymuje i zaczyna padać kropla po kropli, które w zetknięciu z ziemią tworzą przyjemne błotko. Ziemia nasiąka bardzo szybko, na twarzy pojawiają się błotniste piegi.

Moja nowa droga do pracy:-)