Mokro, ślisko i mgliście, ale bardzo przyjemnie
O poranku wyjrzałem przez okno, pojawiła się nowa warstwa śniegu – momentalnie moją twarz wypełnił uśmiech. Po chwili spojrzałem na termometr i tutaj mały szok – wskazywał zero stopni. Niezła zmiana od wczorajszego poranka, gdzie było -10 stopni. Zapowiada się mokra jazda – ruszyłem w stronę Plewisk, dalej na Głuchowo. Na ścieżce zalegał śnieg, który topniejąc tworzył śliską breję. Drogi czarne, ale nie mniej mokre. Na bocznej drodze prowadzącej do Głuchowa lód mieszał się ze świeżo topniejącym śniegiem, w powietrzu unosiła się mgła. Co jakiś czas musiałem się zatrzymać, by przetrzeć okulary – widoczność szybko spadała. Gdy tylko mocniej depnąłem ciężko było zapanować nad rowerem, latał na wszystkie strony.
Chwilę później zaliczyłem niezły ślizg, gdyby to był konkurs miałbym duże szanse na główną nagrodę – na szczęście bezpiecznie wylądowałem. Mgła unosząca się nad okolicznymi polami tworzyła piękną otoczkę dla mojej trasy.
Po jakimś czasie odbiłem z drogi w polną ścieżkę, gdzie było trochę świeżych śladów aut i spacerowiczów – rowerem dzisiaj byłem pierwszy w tych okolicach. Jechałem spokojnie malowniczą ścieżką – byłem tylko ja i natura.
Wracając zatrzymałem się na chwilę przy pięknie wyglądających roślinkach.
Bardzo fajny początek dnia, ale na bocznych, polnych i leśnych ścieżkach trzeba uważać – jest ślisko. No ale to chyba nieodzowna część zimy 🙂