Trasa nr 10
Niedziela zaczyna się równie pięknie jak dzień wcześniej. Po wczorajszej wycieczce ciągle nam mało. Tym razem będzie więcej jazdy w terenie. Z mapy regionu leszczyńskiego wybieramy tresę nr 10.
Początkowo jedziemy jak wczoraj w kierunku Osiecznej, jednak w Trzebani odbijamy w lewo, by po chwili wjechać na leśną ścieżkę kierując się znakami pomarańczowej trasy nr 10.
Od razu inny zapach, uwielbiam czuć las, słuchać jego odgłosy, to cudowne.
Po chwili jedziemy błotnistą ścieżką wzdłuż ogrodzonych terenów wojskowych, jednak nie trwa to zbyt długo i już jesteśmy na polach. Po drodze mijamy stojącą na środku pola stodołę.
Chwilę później wjeżdżamy na trawiastą ścieżkę by po chwili ponownie wrócić na asfalt. Jest błotko, woda i lód. Przydrożne rowy pokryte są lodem, pod którym bezszelestnie płynie woda powolnie drążąc w lodzie dziury. Dojeżdżamy do Drzeczkowa, w oczy rzuca mi się ceglana zabudowa, skrywająca się na poboczu za drzewami. Zbliżamy się do niej, robi niezłe wrażenie, to chyba jakaś opuszczona fabryka albo palarnia. Jak się później okazało jest to zespół cegielni z XIX wieku wpisany do rejestru zabytków. Myślę, że to miejsce może być bardzo dobrym planem zdjęciowym dla pasjonatów fotografii. Na pewno tu jeszcze wrócimy na dłużej.
We wsi mijamy pałac zbudowany w XVII wieku i przebudowany w XIX wieku.
Znajduje się tu także dwór z XVIII wieku otoczony wspaniałym parkiem, w którym znajdują się niezłe okazy buków, dębów i jesionów. Nie zwiedzamy jednak całego parku tylko udajemy się dalej.
Odbijamy kawałek z trasy, by zobaczyć chociaż skrawek „Rezerwatu przyrody Ostoja żółwia błotnego”. Rezerwat zajmuje powierzchnię ponad 4 hektarów. Został utworzony w 1974 roku w celu zachowania nielicznych już w Polsce stanowisk gatunku, jakim jest Emys orbicularis. Jest to jedyny gatunek żyjący naturalnie w Polsce. Teren rezerwatu stanowi bagno połączone z jeziorem w kompleksie leśnym. Żółw ten w naturalnym środowisku żyje ponad 100 lat. Jest bardzo rzadkim gatunkiem i oczywiście pod ochroną.
Miejsce rezerwatu jest niezwykłe, jakby wchodziło się do zaczarowanego świata, w którym wszystko nabiera innego znaczenia. Każda gałąź, przewalone drzewo, woda łączy się w całość tworząc niesamowity obraz.
Niestety nie udało nam się tu spotkać żółwia 🙂
Wracamy na nasz szlak jadąc w kierunku Popowa, mijamy pola i łąki, dojeżdżamy do wsi Witosław. Zatrzymujemy się tu na chwilę przy dwóch jeziorach. Droga przebiega nad kanałem, który łączy jeziora.
Przepiękny teren, w oddali widać ptaki, które na środku jeziora roztopiły lód i dryfują niesione lekkim wiatrem, jest tu także sporo łodzi. Na pewno wędkarze mają tu raj.
Po krótkiej przewie ruszamy dalej w kierunku Wojnowic, a tam na kolejnym mostku odbijamy w prawo i jedziemy wzdłuż Kanału Obry. Bardzo malownicza ścieżka tylko musimy uważać, gdyż jest częściowo pokryta lodem, więc albo zakopujemy się w błocie, albo ślizgamy na lodzie:-)
Dojeżdżamy do kolejnego mostku, którym przejeżdżamy na drugą stronę kanału i jedziemy drugim brzegiem. Po chwili jednak ścieżka zanika i jedziemy polem wzdłuż wału. Docieramy do polnego rozwidlenia i tu się trochę gubimy. Udajemy się prosto zamiast skręcić w prawo. Jednak ten błąd nie kosztował nas wielu kilometrów, raptem kilka. Polem dojeżdżamy do Czerwonej Wsi a dalej asfaltem kierujemy się do Świerczyny.
Z uwagi na już dość późną porę postanawiamy skrócić trasę i kierujemy się do domu.
Kolejny piękny dzień na rowerze:-)