W poszukiwaniu zimy

Jadąc do znajomej pojechałem przez mój ukochany lasek, bo jakbym mógł go ominąć tym bardziej, że jest po drodze. Z rana spojrzałem na poziom rtęci w termometrze za oknem – przyznam, że trochę mnie zaskoczył. Było 4 stopnie poniżej zera. Najpierw się uśmiechnąłem, by po chwili sięgnąć po cieplejszą czapę i rękawice. Mimo spokojnego wiatru powietrze wypełnione było pierwszym w tym roku chłodem. Już po chwili znalazłem się na leśnej ścieżce, na której dywan nie był już tak kolorowy, były to raczej odcienie i różne nasycenia tej samej barwy – brązowej.

dscf3739

dscf3740

Drzewa nieomal pozbawione liści, zostały tylko najtrwalsze, które nie chciały się puścić i ponieś wraz z wiatrem, niektóre nawet jeszcze całkiem zielone. To ewidentne znaki zbliżającej się zimy.

dscf3744

Jeziorko częściowo pokryte lodem, co prawda jeszcze bardzo kruchym, ale jednak przymroziło trochę.

dscf3751

Natura w subtelny sposób przenika z jesieni w zimę. Mimo mroźnego powietrza czuję się fantastycznie pędząc po liściach, które już wkrótce pokryją płatki śniegu.

dscf3763

Natura jak zwykle musi coś zmalować, a jej obrazy są moim zdaniem najpiękniejsze.

dscf3765

Nie była to zbyt długa jazda, ale pierwsza w nieco innych warunkach.