Nocna jazda

Po raz pierwszy wybraliśmy się na spotkanie zorganizowane przez poznańską ekipę Nightriders. Głównym celem spotkania była „nocna jazda”, przejażdżka ulicami poznania nocą i zapoznanie się z nową trasą ulicznego kryterium. Jednak zanim wyruszyliśmy na ulice w kinie Rialto odbył się seans filmu „Murder Of Couriers – A Bike Messenger Documentary”. Spotkanie było przed kinem, gdzie zbierało się coraz więcej bikerów, większość to oczywiście ludzie kręcący na ostrym kole, co oczywiście nie było żadnym zaskoczeniem. Miło było wiedzieć, że nad naszymi dwukołowcami ktoś czuwa, można było spokojnie delektować się filmem.
Rozpoczęcie seansu przeciągnęło się w czasie, ale przecież miała być potem jazda nocą więc nie mogliśmy zakończyć filmu gdy było jeszcze jasno.
Film był dokumentem przedstawiającym historię rowerowych kurierów. Jest to praca o wysokim stopniu ryzyka, jednak nie jest to tylko praca. Dla nich jest całym światem, sposobem i stylem życia. Mimo, że są w pracy to gdy pędzą ulicami omijając samochody, pieszych czują się najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Domyślam się, że wtedy adrenalina skacze im bardzo wysoko i nie pozwala się zatrzymać. Są tak związani ze swoimi rowerami, że nie mogą bez nich żyć. Dwa koła są pokarmem dla ich duszy. Przemierzając miejską dżunglę z niesamowitą prędkością robią ze swoimi dwukołowcami co tylko chcą. Jak każda społeczność trzymają się razem i są zawsze gotowi by pomóc w potrzebie swoim kumplom.
Film skończył się przed 23. Pod kino zjechało się jeszcze trochę rowerowych ludzi. Całą ekipą ruszyliśmy ulicami miasta delektując się nocną jazdą. Sam ulicami rzadko jeżdżę nocą i powiem, że jest to bardzo przyjemne. Znacznie mniejszy ruch sprawia, że można sobie bardziej poszaleć na drodze. Niespecjalnie lubię jeździć ulicami, głównie z uwagi na kierowców, którzy mają totalnie w tyłku rowerzystów, poza tym miałem kilka bliskich spotkań z samochodem, oczywiście z winy kierowców, na szczęście skończyło się tylko na pogiętym kole. Ale jadąc nocą w takiej ekipie to całkiem coś innego.
Nie jechaliśmy zbyt szybko, ale nie poruszaliśmy się też jak ślimaki pełzające spokojnie w trawie. Trzymaliśmy się razem mimo, że czasem wymagało to przejechania na czerwonym świetle, ale to była fajna zabawa. Nawet moja Ania momentami nieźle przycisnęła korbę, trudno wytłumaczyć dlaczego tak się dzieje, ale tak to już jest, że gdy już wsiadasz na rower nie chcesz się zatrzymać. Po drodze był nieprzyjemny incydent z niekulturalnym kierowcą. Mam nadzieję, że od teraz jego szacunek do rowerów ulegnie zmianie. Chociaż na niektórych kierowców nie ma rady – mają wielkie klapy na oczach. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
Po jakimś czasie dojechaliśmy pod nowe zoo gdzie objechaliśmy pętlę kryterium ulicznego, które w tym roku odbędzie się pod koniec września. Wtedy to odbędzie się prawdziwa walka:-)
Przyznam szczerze, że mój świat jest bardzo oddalony od świata kurierów, ale jednak łączy nas coś – dwa kółka. Ja jestem raczej człowiekiem lasu, dla mnie leśne ścieżki są tym czym dla nich ulice. Gdy wjeżdżam na leśną ścieżkę to zamieniam się w zwierzę, które wyrywa się do biegu. Nie sposób mnie wtedy zatrzymać. Pośród drzew, kamieni, wystających korzeni świat zmienia się nie do poznania. Z każdym obrotem korby moje myśli wnikają coraz głębiej w soczyście pachnącą zieleń leśnych ścieżek.
Nightriders – dzięki za fajny wieczór i nocną jazdę.
Trailer filmu: