WOŚP na biegowo

W tym roku postanowiłem wesprzeć Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocny nieco inaczej – zamiast dwóch kółek użyłem do tego nóg. Troszkę się zgapiłem i przegapiłem zapisy na fajne biegi organizowane w ramach WOŚP. Dlatego postanowiłem, że pobiegnę sam. Spakowałem wodę, banana, jakieś tam batony i w drogę.

Biegłem w stronę Jeziora Rusałka początkowo asfaltem, za czym zbytnio nie przepadam. No ale czasem trzeba przez chwilę się pomęczyć, by dobiec gdzieś do lasu, gdzie odczucia nie tylko biegowe są już całkowicie inne. Nie są to żadne zawody dlatego nie spieszyłem się, w końcu robię to w ważnej sprawie, a co więcej ma to być również przyjemność.

W tym roku mamy już 26 Finał WOŚP i tym razem akcja poświęcona jest tym najmłodszym – czyli noworodkom.

Początkowo było mi troszkę zimno, ale po kilku kilometrach się rozgrzałem i biegło się już bardzo przyjemnie. Mimo spokojnego tempa dość szybko minąłem Rusałkę, biegnąc dalej w kierunku kolejnego jeziora – Strzeszyńskiego. Po drodze mijałem sporo biegaczy, zresztą to dość ruchliwa trasa jeśli chodzi o wszelką aktywność. Było kilku niedzielnych biegaczy, ale mijali mnie także wyczynowcy biegnący naprawdę szybko.

Zima to czas, gdy natura zastygła w milczeniu – sprawia jakby czas się zatrzymał i trwa w tym stanie do kolejnych roztopów.

dscf0325

dscf0328

Czasem lubię wraz z nią się zatrzymać i wpatrując się w jej piękno skrywane gdzieś głęboko pod lodem uśmiecham się w duchu wiedząc, że w tym momencie jestem częścią tego maleńkiego skrawka świata. Swoją drogą bardzo lubię takie kontrasty – z jednej strony mamy lód jednoznacznie symbolizujący zimę, z drugiej soczyście zieloną trawę, która z kolei zdecydowanie kojarzy się z cieplejszą porą roku – wiosną.

dscf0326

Zbliżam się do Strzeszynka, mija mnie jeden z tych szybkich biegaczy – jego tempo ani trochę nie spadło. Pozdrawiamy się wielkimi uśmiechami i każdy biegnie w swoją stronę.

dscf0330

Na Strzeszynku od razu spory ruch, kręci się tu też kilku wolontariuszy z puszkami WOŚP – od razu podbiegam do nich zasilając ich puszkę. Zawsze mam wielki szacunek to wszystkich wolontariuszy, a szczególnie do tych najmłodszych, którzy nie zwracając uwagi na panujące warunki pogodowe w pełni angażują się w całą akcję.

Początkowo planowałem pobiec na Strzeszynek, okrążyć jezioro i zawrócić. Jednak biegło mi się tak dobrze, że postanowiłem pobiec dalej w kierunku Kiekrza. Zostawiam za plecami Strzeszynek, wiedząc, że niebawem będę wracał tą trasą.

dscf0331

Za jeziorem nie skręcam według znaku szlaku rowerowego tylko biegnę prosto ścieżką, która po chwili zmienia się w single trak. Zawsze lubiłem tu jeździć rowerem. Spotykam kolejnych biegaczy, którzy jednak skręcają w lewo kierując się z powrotem na Strzeszynek. Ja odbijam w prawo przecinając po chwili tory kolejowe, dalej po kocich łbach i dobiegam do asfaltówki biegnącej wzdłuż Jeziora Kierskiego.

Od razu rzucają się w oczy nowe inwestycje, podobnie jak na Strzeszynku. Nowe pomosty, plac zabaw, siłownia itd. Natomiast przy plaży, gdzie spotykają się co niedzielę morsy stoi żółty bus. Nie przyglądałem się mu specjalnie, jednak widzę jakieś leżaki rozstawione tuż obok. Jak się później okazało była to sauna na kółkach – oczywiście usługa skierowana właśnie dla ludzi tu morsujących. Miejsce to łatwo rozpoznać po ilości kaczek wyczekujących łatwego kąska w okolicy brzegu.

dscf0332

dscf0334

Dobiegłem prawie na skraj jeziora, a dokładnie na skrzyżowanie ulic Nad Jeziorem a Międzyzdrojska. Nie posiadam zabawek z GPS, ale wcześniej sprawdziłem na mapie i do tego punktu wychodziło równe 20km. Grubo, zwłaszcza, że czeka mnie ten sam dystans z powrotem do domu.

Kondycyjnie czułem się bardzo dobrze, ale trochę odczuwałem ból w moim nieszczęsnym achillesie. Zrobiłem tył zwrot i ruszyłem w drogę powrotną. Na asfalcie biegnącym wzdłuż jeziora w niedzielę zawsze sporo ludzi, czy to spacerowiczów, czy biegaczy, albo rolkarzy. Na rolki myślę, że jest tu fajny teren – przyjemnie pofałdowany.

Po niecałych 7km jestem z powrotem w okolicy głównej plaży na Strzeszynku. Po chwili na ścieżce spotykam młodą wolontariuszkę, która bardzo aktywnie poszukuje wszystkich chcących otrzymać jakże ważną naklejkę w kształcie serduszka. Z jednej strony to zwyczajna naklejka, jednak z drugiej ma niewyobrażalną moc. Po pierwsze zaraża innych i zachęca do akcji. Po drugie serduszko stało się synonimem dobra. Wystarczy chociażby złotówka, a robi się z tego niesamowicie wielka kwota, którą trudno sobie nawet wyobrazić. Która oczywiście przekłada się na realną pomoc dla tak wielu potrzebujących jej w tym przypadku noworodków.

Chociaż nie tylko chorzy potrzebują tego sprzętu. To często jest sprzęt do przeprowadzania pierwszych badań po narodzeniu dziecka. Dokładnie tak było w przypadku naszej Mai – tuż po urodzeniu była poddana przesiewowemu badaniu słuchu za pomocą aparatury ufundowanej przez WOŚP.

Po raz kolejny dorzuciłem się do WOŚP-owej puszki – co sprawiło mi ogromną radość.

dscf0336

Ruszyłem dalej w kierunku domu. Jednak z każdą chwilą ścięgno achillesa doskwierało mi coraz bardziej. Po przebiegnięciu ok. 30km stwierdziłem, że na dzisiaj koniec. Zadzwoniłem po dziewczyny i dalej szedłem w kierunku miejsca spotkania.

Gdy biegłem, było mi bardzo przyjemnie ciepło, ale z uwagi na niską temperaturę idąc bardzo szybko się wychłodziłem. Dlatego ubrałem wszystko co miałem w plecaku i od razu zrobiło się cieplej.

Pomimo nadwyrężenia ścięgna ten długi dystans sprawił mi ogromną radość – jakoś tak miło na sercu się zrobiło, że mimo iż sam ale pobiegłem. Na koniec jakże udane selfie 🙂

dscf0339

Ciekawe co przyniesie kolejny finał 🙂